Wybory
Dzisiaj wybory, a więc wybrałem… się na przejażdżkę. Słońce
królowało na błękitnym niebie, hojnie obdarzając ziemię złotym blaskiem. Ta
pogodowa łaskawość sprawiła, że zdecydowałem się wyruszyć w trasę na mojej
podstawowej szosówce, mając nadzieję na moc wspaniałych wrażeń, ozdobionych
słonecznymi promieniami. I faktycznie początkowo tak było. Szybko przemierzałem
drogi, zafascynowany tańcem jesiennych liści, wznoszonych ku niebu porywami
zachodniego wiatru. Niestety wkrótce wszystko się zmieniło. Znienacka nadciągnęły
chmury, odbierając światło, kradnąc ciepło. Świat pogrążył się w ciemności, a
spotęgowany wiatrem chłód, opanował ciało. Zrezygnowałem więc z ambitnego planu
niedzielnej wyprawy i skręciłem w stronę domu. Wracając, zastanawiałem się, czy
aby scenariusz dzisiejszej przejażdżki nie jest w jakimś sensie proroczy? Czy
przypadkiem o 21:00 nie okaże się, że dzisiaj nie tylko cofnęliśmy zegarki, ale
właśnie nadciągnęły ciemne chmury średniowiecza?
21:00. Miałem rację…