Czasu letniego dzień ostatni
Koniec letniego czasu. Jutro zmierzch zapadnie o godzinę wcześniej
i kiepską pociechą jest fakt, że będziemy spać o godzinę dłużej. Przed nami
pięć najchłodniejszych miesięcy, najmniej korzystnych z rowerowego punktu
widzenia, choć przecież nic nie powstrzyma prawdziwych entuzjastów.
Dzisiaj kluczyłem nieco po mieście, tudzież w jego
okolicach. Pogoda były łaskawa, bo poranne mgły zniknęły, chmury odpłynęły w
dal i pojawiło się słońce. Nie dziwi więc fakt, że mijałem wielu cyklistów w
różnorodnym wieku i płci wszelakiej. Wyrwawszy się z miasta, poniosło mnie do
Balic, gdzie na całego trwa realizacja ambitnego planu o kryptonimie „zamieńmy
skrzyżowania na ronda”. I mówię to cienia bez ironii – zdecydowanie bezpiecznej
czuję się na rondzie niż na klasycznym skrzyżowaniu. Potem przejechałem przez cichy
i spokojny o tej porze roku Kryspinów. A później znów było miasto, jego ulice i
drogi rowerowe, betonowe bryły budynków i zielone wyspy zasypiającej przyrody.