Gardna Wielka – Koszmarna droga
Kontynuuję eksplorację północnych tras. Na dzisiaj zaplanowałem
sobie wypad do wsi Gardna Wielka, leżącej przy jeziorze Gardno. Nie jest to
miejsce o jakimś szczególnym znaczeniu. Ot po prostu wyznaczyłem sobie taką, a
nie inną trasę, licząc, że skoro będę jechał przez okolice, w których nigdy nie
byłem, z pewnością odkryję ciekawe miejsca.
Wyruszyłem standardowo, czyli przed południem. Najpierw musiałem
dojechać z Łeby do Wicka. Droga jest w niezłym stanie, ale niestety ruch
panował na niej spory. W dodatku wbrew mojej wcześniejszej opinii, nie każdy
kierowca zachowywał bezpieczny odstęp. Byłem więc dosyć spięty i z nieukrywaną
ulgą dotarłem do skrzyżowania z drogą 213, którą miałem pojechać w kierunku
Słupska. Niestety moja radość była przedwczesna…
Droga 213 okazała się reliktem minionej epoki i mam nawet
wrażenie, że nie tej z czasów Gierka, ale jeszcze z czasów towarzysza Wiesława.
To drogowa wersja Krzyku, Koszmaru z ulicy Wiązów i Teksańskiej Masakry Piłą
Mechaniczną w jednym. To jedyny na świecie przykład asfaltowej drogi gruntowej.
Choć wszechwiedzący, to pewnie nawet sam Bóg nie wie, z czego zrobiono jej
nawierzchnię. Jakieś kamienie sklejone ze sobą czymś smoło-podobnym. A na tym
wszystkim setki, tysiące łat wykonanych z różnych rodzajów mieszanki. Całość
odpowiednio popękana z głębokimi wyrwami i wyłomami. Jechałem wolno, plomby
wypadały z zębów, mózg obijał się o czaszkę, ręce drżały, wzrok płatał figle.
Jeśli ktoś szuka konkurencji dla wyścigu Paris-Roubaix, to proszę bardzo,
właśnie ją znalazł. A przecież plan przewidywał powrót tą samą drogą.
Apokalipsa. Moje męki skończyły się w okolicach Żelkowa i z każdym kilometrem
droga stawała się coraz lepsza. W końcu wjechałem na nową nawierzchnię, ale nie
zdążyłem się nią nacieszyć, bo w Lubuczewie skręciłem na północ. Tam najpierw
było całkiem nieźle, ale gdy dojechałem do Gąbina, znów zaczęła się kiepska
droga. Wszystko wskazywało, że to niestety tutejszy standard. Kolejny raz
zwolniłem i uparcie podążałem w kierunku punktu docelowego, czyli Gardny Wielkiej.
Gardna Wielka sprawia przygnebiające wrażenie miejsca zapomnianego
przez Boga. Zaniedbane fasady domostw, zniszczone chodniki, wyblakłe
drogowskazy. Pustka, cisza, beznadzieja. To subiektywne odczucia, ale właśnie
takie miałem, gdy zatrzymałem rower przy kościele, zsiadłem z roweru i
rozglądnąłem się dookoła. Smutne to, bo przecież tuż obok jest jezioro, które
mogłoby przyciągnąć turystów i zmienić los wioski. Smutne to, bo przecież w
regionie Polski, z którego pochodzę, małe miejscowości rozkwitają, czerpiąc
pełnymi garściami z wszelakich funduszy przeznaczonych na rozwój obszarów
wiejskich. Dlaczego tutaj jest inaczej? Dlaczego to miejsce pozostało
przygnębiającym skansenem PRL’u? Nie znalazłszy prostej odpowiedzi zrobiłem
kilka zdjęć i pojechałem dalej, pozostawiając za sobą uśpioną w marazmie
miejscowość.
Za wsią Choćmirowo ponownie dotarłem do drogi 213 i skręciłem na
wschód. W międzyczasie nie położono na niej nowej nawierzchni, więc kolejny raz
cierpiałem katusze. I znów uparcie pokonywałem kilometr za kilometrem, omijając
co większe dziury i starając się lawirować pomiędzy nierównymi łatami asfaltu.
Nie dziwił mnie widok licznych krzyży, bo na takiej drodze nie trudno o
wypadek, a rosnące tuż obok niej drzewa, często stają się ostatnim widokiem
przed ciszą wieczności. Dojechałem do Wicka i miałem ochotę zsiąść z roweru i
ucałować ziemię. Przede mną były ostatnie kilometry dzisiejszej przejażdżki na
ruchliwej, ale przynajmniej gładkiej drodze do Łeby.
Kolejna przygoda dobiegła końca. Nie byłem do końca
zadowolony, bo spodziewałem się bardziej komfortowej przejażdżki i widoku pięknych,
wspaniałych miejsc. Zamiast tego trzęsło mną na wszystkie strony i nie
zobaczyłem niczego ciekawego, nie licząc miejscowości, w której wskazówki
zegara zatrzymały się wiele lat temu. I chyba tylko dlatego warto było przeżyć
tę kolarską pokutę po okrutnym dróg koszmarze.
Gardna Wielka – Tutaj ogarnęło mnie przygnębienie.
Czas się tutaj zatrzymał.
Kościół parafialny w Cecenowie.
Energetyczne koszmarki w okolicy Wicka.
Barokowy kościół w Charbrowie.