Wody!
							Nie jestem entuzjastą
jazdy w upale, więc… pojechałem. Rozsądek podpowiedział, że najsensowniej
będzie poruszać się w miejscu, które gwarantuje dużo cienia. Takim miejscem
jest niewątpliwie Puszcza Niepołomicka, więc właśnie tam się skierowałem.
Rozsądek przemilczał jednak fakt, że najpierw trzeba tam dojechać, a potem
stamtąd wrócić. Zanim skryłem się w bezpiecznym cieniu, zużyłem połowę zapasu
wody. W puszczy było nieco lepiej. „Nieco”, bo dochodziło południe, słońce spoczywało
wysoko na niebie, więc nawet drzewa nie dawały stuprocentowej ochrony przed
palącymi promieniami. Dojechałem do Mikluszowic i skierowałem się na południe.
W Proszówkach zjechałem na stację benzynową, aby… zatankować wodę mineralną.
Uzupełniłem zapas w bidonach, a resztę wlałem w siebie i pojechałem dalej.
Pierwotnie zamierzałem przejechać przez Stanisławice i Kłaj, ale na odkrytej
przestrzeni temperatura w słońcu dochodziła do 44°C. To nie napawało
optymizmem. W Damienicach skręciłem więc ponownie w stronę Puszczy
Niepołomickiej i drugi raz pokonałem praktycznie tę samą trasę. Kryzys
przyszedł na dwadzieścia kilometrów przed domem. Upał zrobić swoje i po prostu
odcięło mnie. Spokojnym, rekreacyjnym tempem wracałem do domu. Czy gdybym
wiedział, że nie będzie lekko, zdecydowałbym się na przejażdżkę? Ależ
oczywiście! Siła pasji mocniejsza jest od upału. Koniec. Kropka.
						
					
Improwizując nieco