Setka na zdrowie
Moja standardowa popołudniowa setka to nie 100ml czterdziestoprocentowego,
bezbarwnego trunku, łykniętego dla kurażu po sutym obiedzie, ale 100km stuprocentowej,
kolorowej przygody, przeżytej dla zdrowia po dniu pracy. Ostatnio pogoda robiła,
co mogła, aby zniweczyć wszelkie plany, ale dzisiaj już nie padało i choć chmur
na niebie było pod dostatkiem, a i temperatura była, delikatnie mówiąc, dość
umiarkowana, uznałem, że czas najwyższy, aby oderwać się od powszedniości dnia.
Trasa była mieszanką różnych klimatów. Na początku pojechałem do
Wieliczki, ale nie najkrótszą drogą, lecz w taki sposób, aby zaliczyć
rozgrzewkę. Tuż za Wieliczką skręciłem do Lednicy Górnej, która zgodnie z nazwą
jest położona na górze. To był tylko wstęp do dalszej wspinaczki na Chorągwicę.
Potem były Łazany, Jawczyce, Wiatowice, Niegowić, Cichawa, Książnice i Siedlec,
gdzie dojechałem do drogi numer 94. Zamierzałem pojechać do Bochni, ale
przecież nie chciałem poruszać się głównym szlakiem komunikacyjnym, inhalując
się spalinami. Przejechałem więc na północną stronę drogi i jadąc się po
wzgórzach, zaliczając krótkie, ale treściwe podjazdy, zbliżałem się do Bochni. Tam
skończyła się pagórkowata część dzisiejszej przejażdżki, ale jednocześnie
zaczęła się jazda pod wiatr, zwłaszcza wtedy, gdy w Proszówkach skręciłem na
zachód. W Damienicach wjechałem do Puszczy Niepołomickiej, aby przez kilkanaście
kilometrów poruszać się wśród bujnej i soczystej zieleni. Dotarłem do
Zabierzowa Bocheńskiego i skręciłem na zachód, aby drogą numer 964 dotrzeć do
Niepołomic. Do planowanej setki brakowało już niewiele, ale nie nieco więcej,
niż długość najkrótszej drogi do domu. Omijając Podłęże pojechałem więc nieco
okrężną drogą przez Staniątki. Później było już bardzo standardowo, czyli
Zakrzów, Węgrzce Wielkie i Czarnochowice. Popołudniowa, rowerowa przygoda
dobiegała końca. Wkrótce podjeżdżałem pod dom. Odprężony, uśmiechnięty,
zadowolony… Jak zwykle.