Bez historii
Rzadko w tym roku zdarza
mi się jeździć dzień po dniu. Mam przecież różne inne obowiązki. Rowerowy post,
o którym wspominałem wczoraj, sprawił jednak, że głód jazdy nie został
zaspokojony jedną przejażdżką. Dzisiaj więc ponownie wyruszyłem na trasę, która
była o wiele łatwiejsza od wczorajszej. Nie była także zaplanowana, a więc
decyzję o tym, dokąd i którędy jadę, podejmowałem na bieżąco. Chciałem tylko
zaliczyć kolejne sto kilometrów, aby nie popsuć średniego majowego dystansu.
Moje plany na najbliższe dwa dni nie przewidują przejażdżek, a więc ta
dzisiejsza, dość rutynowa i w zasadzie pozbawiona historii, prawdopodobnie była
ostatnią majową wycieczką.