Sobotnia rozgrzewka
Nie jestem jeszcze w
pełni sił – organizm nie posprzątał tego całego bałaganu, który choróbsko
zostawiło po sobie. To jednak nie jest powód, aby w słoneczny dzień grzać
kanapę i przełączać kanały w TV. A zatem w pełni świadom fizycznych ograniczeń,
wybrałem się byłem w sobotnie przedpołudnie na rowerowy rekonesans. Tym razem
nie zamierzałem przesadnie się oszczędzać i zaraz na początku skierowałem się
na okoliczne wzgórza, aby dokonać wstępnego testu dyspozycji moich nóg. Test
wypadł pozytywnie, więc w dalszą drogę wyruszyłem z umiarkowanym optymizmem.
Przejechałem przez cały Kraków, by zawitać na Woli Justowskiej, czyli w
miejscu, które zamieszkują raczej dość majętni obywatele. I chociaż zacnych willi
tutaj dostatek, to o jakości nawierzchni większości ulic powiedzieć już tego
nie można. Dotarłem do ulicy Chełmskiej i jąłem wspinać się w kierunku
obserwatorium astronomicznego przy ulicy Orlej. Poszło nadspodziewanie dobrze. Stamtąd
zjechałem do ulicy Księcia Józefa, potem do Mirowskiej, a w końcu jadąc wzdłuż
Wisły, dotarłem do centrum miasta, skąd przez Podgórze wróciłem do domu.
PKP – Zobacz, jak bardzo
się zmieniamy…