Szukając przyczyn
Po wczorajszej eksploracji Puszczy Niepołomickiej, dzisiaj
wybrałem się na spokojną przejażdżkę w północne rejony Krakowa, czyli do Nowej
Huty. Pogoda nadal sprzyjała, chociaż północno wschodni wiatr był trochę mocniejszy,
niż wczoraj. Mimo to, jechało się całkiem sympatycznie. Nie mam nic przeciwko
temu, aby taki stan rzeczy utrzymał się do końca lutego, a potem niech będzie
coraz cieplej…
Sfrustrowany częstymi awariami ogumienia,
spowodowanymi głównie przez idiotów, którzy wracając z nocnych libacji, rozbijali
butelki, jakiś czas temu wymieniłem opony na „pancerne” Continental Traffic.
Wymieniłem też dętki na model z uszczelniaczem. Problemy się skończyły, ale ceną
spokoju była zwiększony ciężar i chyba coś jeszcze. Po wymianie opon
zauważyłem, że spadła mi średnia prędkość. Początkowo myślałem, że to skutki
wieczornej, bardziej ostrożnej jazdy lub po prostu niesprzyjającej aury. Ale to
raczej nie to. Prawdziwe przyczyny mogą być tylko dwie. Albo opony mają większe
opory toczenia i są cięższe, albo… lata lecą i człowiek po prostu słabnie. Albo
jedno i drugie. Prawda wyjdzie na jaw na wiosnę, gdy przesiądę się na rower
szosowy, który będzie zdecydowanie bardziej obiektywnym „instrumentem
pomiarowym”. A póki co, trzeba walczyć z materią.