Równik
Niecałe 67 dni. Tak długo okrążałem ziemię na rowerze, licząc od
mojego pierwszego wpisu na bikestats. Oczywiście czysto wirtualnie. No i przy
założeniu, że jeżdżę na okrągło bez snu. W rzeczywistości było to 657
przejażdżek rozłożonych na 5 lat, więc gdybym jeździł codziennie, musiałbym
poświęcić na to rok i dziesięć miesięcy. Trochę żałuję, że nie złapałem
rowerowego bakcyla przynajmniej 10 lat wcześniej, ale wyznając zasadę, że
„szklanka jest do połowy pełna”, dobrze, że nie złapałem go później.
Skoro „równikowej” przejażdżka wypadła akurat w lutym, jej
sceneria nie przypominała niestety upalnych klimatów. Krajobrazy też były
zupełnie „nie-równikowe”, bo miejskie. Jednak po raz pierwszy od długiego
czasu, rozpocząłem ją przed zachodem słońca, pomimo faktu, że to zwykły dzień
roboczy. Zegar ziemi czas odmierza cierpliwie. Wiosna coraz bliżej. A póki co,
rozpoczynam kolejne okrążenie…