Śliski wieczór
Na dzisiejszą przejażdżkę wybrałem się nieco później, niż
pierwotnie planowałem. Nie udało się więc złapać choćby resztek dnia, który
trwa już zdecydowanie dłużej. Wieczór był umiarkowanie chłodny, wiał lekki
wiatr. Poruszałem się wyłącznie po mieście. O tej porze i w tym czasie raczej
nie decyduję się na wyjazd poza jego granice.
Umiarkowany chłód, o którym wspomniałem, nie był łaskawy dla
zmotoryzowanych. Temperatura oscylowała w granicach zera stopni i na ulicach
było bardzo ślisko. Po drodze naliczyłem chyba sześć lub siedem stłuczek. Co
chwilę mijały mnie jadące na sygnale karetki pogotowia lub policyjne radiowozy.
W takich okolicznościach częściej niż zwykle korzystałem z rowerowych ścieżek,
z satysfakcją zauważając, że jest ich coraz więcej w Grodzie Kraka. Pamiętam,
że kiedyś narzekałem na infrastrukturę. Teraz muszę przyznać, że jest coraz
lepiej. Co prawda nie w mojej okolicy, ale liczę, że i to się kiedyś zmieni.
Gdy wróciłem do domu, okazało się, że od 2 marca 2010
roku, czyli od momentu, w którym zacząłem prowadzić ten blog, przejechałem rowerem
40000 kilometrów. Jak ten czas leci…