The show must go on
Śnieg zniknął równie szybko, jak się pojawił. To dobrze, bo
wczoraj ruszyło mnie sumienie i dokładnie umyłem mój zimowy rower. Po ostatniej
przejażdżce zebrał – lekko licząc – jakiś kilogram błota i szklankę soli. Ta
ostatnia przysłużyła się tylnej piaście. Musiałem ją rozłożyć na czynniki
pierwsze, dokładnie oczyścić i porządnie nasmarować. Postanowiłem przetestować
nowy smar – ceramiczny Finish Line. Zobaczę, jak się sprawdzi.
Początek roku jest dla mnie nie tylko początkiem nowego sezonu
rowerowego, ale oznacza także wzmożoną działalność techniczną. To z reguły w
tym czasie buduję, przerabiam, przygotowuję swój podstawowy rower do tej
właściwej, czyli ciepłej części sezonu. Nie inaczej będzie i w tym roku. W
dużym pudle czeka pokaźny zestaw pachnących nowością komponentów, które już
wkrótce powędruję do mojego Ridley’a. Pomyślałem, że skoro zmiany będą dość
istotne, a ja lubię pisać o rowerach, więc chyba utworzę w dziale Rowery/Ridley
Fenix nowy rozdział o wszystko mówiącym tytule „Jak to jest zrobione? (2015)”.
Skoro już mowa o moim blogu, to ostatnio coś się zmieniło. Zrezygnowałem z
wykresów tworzonych za pomocą narzędzi oferowanych przez Google na rzecz
FusionCharts. Nieco wolniej się renderują, ale ich możliwości są naprawdę
niesamowite. Jeszcze nie „wyczaiłem” wszystkich, ale – jak mawiał mój kolega z
pracy – nadal je badam.
A skoro już jesteśmy przy kwestiach technicznych? Lubicie
dokładność? A więc w jaki sposób ustawiacie kierownicę, aby była idealnie – podkreślam
słowo „idealnie” – równoległa do osi przedniego koła? Muszę przyznać, że jej
regulacja zawsze zajmowała mi sporo czasu. Postanowiłem coś zmienić i
wymyśliłem dość proste urządzenie. Właśnie jestem na etapie jego budowy. Jeśli
się sprawdzi opublikuję opis na moim blogu.
No proszę. Nie napisałem ani słowa o dzisiejszej
przejażdżce. A była całkiem niezła, bo lekko znudzony powielaniem tych samych,
miejskich tras, zmusiłem się dzisiaj do nieco większego wysiłku i wyjechałem
moim „pancernikiem” do ZOO. Prawdę mówiąc, nawet lekko się zdziwiłem, że
podjazd pokonałem całkiem gładko, pomimo bardzo silnego, przeciwnego wiatru. Z
formą nie jest więc źle, oczywiście biorąc pod uwagę coraz większy dystans
dzielący dzień dzisiejszy od pewnej majowej niedzieli Roku Pańskiego 1966, gdy
po raz pierwszy ujrzałem świat. Ech… Jak ten czas szybko leci. Dzisiaj mamy trzeci
dzień 2015 roku. Trzeci dzień kolejnego aktu życia. Przedstawienie musi trwać.
I trwa…