Źle
Oj źle mi się dzisiaj
jeździło. Może to wina powietrza, a może zimowego roweru, który jest dwa razy
cięższy od szosówki, albo po prostu miałem zły dzień. Niektórzy złośliwie
powiedzą, że starość nie radość. Tak czy owak, było kiepsko. Jechałem wolno,
męczyłem się szybko. Trasa nie była specjalnie ekscytująca, bo świadomie i
dobrowolnie wybrałem wyłącznie miejskie klimaty. Jest dopiero 5 grudnia, a szał
przedświąteczny zdaje się ogarniać wszystko i wszystkich. Feeria migających
światełek choinek, aniołków, Mikołajów, reniferów i Bóg wie, czego jeszcze
opanowała miasta. Komercja nada wszystko. Sorry, taki mamy świat. A przecież za
fasadą uśmiechów, pięknych, młodych i bogatych twarzy spozierających z
bilboardów, kryją się tysiące historii ludzi, dla których to całe
przedświąteczne szaleństwo jest czymś nieosiągalnym. Widzę ich codziennie.
Czasem chcą odprowadzić koszyk przy hipermarkecie, czasem umyć szybę samochodu
na skrzyżowaniu, a czasem po prostu siedzą na ławce w parku. Dyskretnie
omijani, niezauważani niczym Harry Potter w pelerynie niewidce. Zadając sobie
pytanie, dlaczego ten świat jest właśnie taki, pytam samego siebie, co
zrobiłem, aby był inny? Wstydliwie odwracam twarz…
Kraków Arena wieczorem