W wigilię wspomnień
Przeważnie nie potrafimy od razu rozszyfrować przekazu ukrytego w
splocie przykrych, czy wręcz dramatycznych zdarzeń. Bo czy można dostrzec
piękno, gdy wali się cały świat, a misternie utkany plan życia pruje się na
wietrze losu? Osiem lat temu okazało się, że budowałem zamek na piasku. Osiem
lat temu stałem na jego ruinach, nie potrafiąc odnaleźć niczego pozytywnego
wśród powalonych murów. Życie bywa przewrotne. Dzisiaj wiem, że coś, co
wydawało się końcem, w rzeczywistości stało się początkiem czegoś nowego,
spełnieniem najskrytszych marzeń i pragnień. A więc ten najgorszy dzień życia
okazał się dniem najszczęśliwszym.
Przemierzając dzisiaj krakowskie szlaki miałem sporo
czasu, aby pomyśleć o życiu. Prawdę mówiąc robię to dosyć często, szukając
odpowiedzi na pytania, które filozofowie zadają sobie od tysięcy lat. Jakże
mnie maluczkiemu równać się z nimi? Cóż. Na szczęście nikt nie zabronił
myślenia. Może to kwestia tzw. dojrzałego wieku, choć znajomi mówią, że wiekowo
to może i jestem dojrzały, ale zachowaniem bynajmniej tego nie potwierdzam. Co
mi tam! „Razem młodzi przyjaciele! W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele…”