Zapach października
Z racji dość nieprzewidywalnej pogody, zdecydowałem się dzisiaj na
użycie roweru „zimowego”. To zainspirowało mnie do poruszania się szlakami,
które omijam na rowerze szosowym, a więc głównie po drogach i ścieżkach
rowerowych. Nie było zbyt ciepło, a w powietrzu unosił się charakterystyczny
zapach początku października. Pamiętam go doskonale z lat, gdy jako student
przyjeżdżałem do Krakowa, aby rozpoczynać kolejne lata nauki. I nawet gdy już
zostałem w Krakowie na stałe, zapach ten cięgle powracał w każdy jesienny czas.
Swoją drogą to niesamowite, że takie bodźce jak zapach lub muzyka potrafią przenieść
nas do chwil i miejsc minionych. I znów jesteśmy młodsi, całe życie przed nami,
a świat leży u naszych stóp… Wehikuł czasu napędzany przez zapach niesiony powiewem
wiatru lub przez kilka zasłyszanych taktów.