Po całym tygodniu
Kolejna zmiana pogody.
Podobno nadchodzą potężne upały. Dzisiaj miałem mały tego przedsmak. Wyjechałem
popołudniu i od razu skierowałem się na moją ulubioną „ścieżkę zdrowia”, czyli
małe „tour de Kosocice” zakończone podjazdem na ulicy Gruszczyńskiego. Przez
ostatnie kilka dni byłem mocno pochłonięty pracą praktycznie od rana do później
nocy i nie mogłem wyrwać się na rower. Byłem więc ciekaw, jakie będą tego
skutki. No i zdziwiłem się, bo wspomnianą „rozgrzewkę” zaliczyłem w niezłym
tempie i bez zadyszki. Pomyślałem więc, że skoro idzie tak dobrze, to pal licho
spiekotę, czas zaspokoić głód jazdy i przejechać większy dystans, niż
pierwotnie zamierzałem. Skierowałem się więc do Podgórza, a stamtąd do Tyńca.
Tam zawróciłem, dojechałem do Mostu Zwierzynieckiego i przejechałem na drugi
brzeg Wisły. Pojechałem do Liszek, skręciłem w stronę Morawicy, później
pojawiłem się w Balicach, gdzie skręciłem do Zabierzowa. Przez Rząskę wróciłem
do Krakowa. Przejechałem przez Wolę Justowską i dotarłem na Salwator. Jeszcze tylko
przejazd przez całe miasto aż do Mostu Wandy, przeskok przez Rybitwy i byłem w
domu.