Pod wiatr
Wczesnym przedpołudniem,
czyli kilkanaście godzin po opisanej wczoraj przejażdżce, ponownie wskoczyłem
na rower, aby nieco rozruszać mięśnie. Nie planowałem niczego konkretnego i
zamierzałem jedynie pokręcić się trochę po okolicy. Okolica rozciągnęła się aż
do wschodnich granic Puszczy Niepołomickiej i zaliczyłem w sumie niezgorszy
dystans. Mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie dosyć silny południowo-zachodni
wiatr, który zmuszał mnie do mocnej pracy w drodze powrotnej. Chyba nie byłem w
najlepszej formie, bo kilka kilometrów przed domem zupełnie mnie odcięło. Mimo
to nieźle się bawiłem. Jak zwykle.