Wokół puszczy
Dzisiaj było w pełni spontanicznie. Owszem, w głowie był jakiś
zarys trasy, ale szczegóły precyzowały się dopiero w trakcie jazdy. Początek
był tak standardowy, że aż nie chce mi się go opisywać. Przez Węgrzce Wielkie
oraz Podłęże dojechałem do Niepołomic. Stamtąd skierowałem się w stronę Puszczy
Niepołomickiej i wjechałem na Drogę Królewską. Poruszałem się pośród drzew,
chłonąc uspokajający klimat soczystej zieleni. Nie przeszkadzał mi nawet
przeciwny wiatr. Jechało się tak fajnie, że trudno opisać to słowami. Endorfiny
buzowały radośnie, pokłady energii zdawały się być nieskończone. Pomyślałem
więc, że nie ma tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej. Po co zbyt
szybko wracać? Skoro jestem już tutaj, to może okrążę puszczę?
Jak pomyślałem, tak uczyniłem. Przejechałem przez Zabierzów
Bocheński, Wole Zabierzowską, Chobot. W Ispinie skręciłem na wschód. Drogą 964
dojechałem do Winiar. Skręciłem na południe na drogę 965. Minąłem kolejno
Zieloną, Pasternik, Dziewin, Mikluszowice, Gawłówek, Baczków. Puszczę
Niepołomicką miałem cały czas po prawej stronie. W Proszówkach skręciłem na
zachód. Przejechałem przez Cikowice i Stanisławice. Na rondzie w Kłaju
skręciłem na południe i dojechałem do Targowiska. Stamtąd pojechałem do Gruszek
i Staniątek. Byłem już niecałe dwadzieścia kilometrów od domu. Począwszy od
Zakrzowa wracałem tą samą drogą, którą jechałem niecałe trzy godziny wcześniej.
Gdy już dojechałem do Krakowa, wybrałem powrót do domu nieco okrężną drogą, aby
„dokręcić” jeszcze cztery kilometry, których brakowało do setki.
Ridley Fenix zaliczył pierwszy tysiąc kilometrów. To
był wspaniały pomysł, aby rozpocząć przygodę z rowerem szosowym. Wrażenia są
niesamowite. Każda przejażdżka jest wielką przygodą, a tych przygód chcę
przeżywać wciąż więcej i więcej…