Refleksyjnie
Wczoraj dotarła do nas smutna informacja o śmierci Marka
Galińskiego. Wielokrotny mistrz Polski XC i MTB zginął w wypadku samochodowym.
Nie zamierzam jednak wspominać tego wspaniałego zawodnika, bo prawdę mówiąc, do
wczoraj niewiele wiedziałem o jego osiągnięciach, ale jego przedwczesna śmierć
kolejny raz uświadomiła mi, jak kruche jest życie. A przecież na co dzień nie
myślę o tym, nie zastanawiam się, nie robię rachunku sumienia. I tylko takie
smutne wydarzenia każą zatrzymać się na chwilę…
Dzisiejsza przejażdżka była trochę zdominowana refleksją o życiu.
Zwłaszcza wtedy, gdy poruszałem się krakowskimi ulicami wśród setek samochodów.
Przynajmniej połowa z nich nie zachowuje bezpiecznego odstępu od wyprzedzanego
rowerzysty. Normalnie nie myślę o tym, nie zwracam szczególnej uwagi, lecz
dzisiaj było inaczej… Statystycznie wśród tych kilkuset kierowców, przynajmniej
kilku było „pod wpływem”. Normalnie nie myślę o tym, nie zwracam szczególnej uwagi,
lecz dzisiaj było inaczej…
Życie toczy się dalej. Trzeba ufać Opatrzności. Z
każdym przejechanym kilometrem coraz mniej myślałem o metafizyce, a coraz
bardziej cieszyłem się jazdą. Pomimo silnego zachodniego wiatru było ciepło i
pogodnie. Jechało mi się tak dobrze, że ani się obejrzałem, a na liczniku
miałem już pięćdziesiąt, a potem sześćdziesiąt przejechanych kilometrów.
Wkrótce potem bezpiecznie wróciłem do domu.