Zmierzch
Piękny, słoneczny, ciepły, pierwszy marcowy dzień i pierwsza
marcowa przejażdżka. Wyruszyłem na nią dopiero popołudniu, bo wcześniej
musiałem ugotować obiad, a jeszcze wcześniej dopieszczałem koła do budowanego
roweru szosowego. Owo dopieszczanie polegało na solidnym rozprężaniu szprych,
korekcie centryczności, ponownym rozprężaniu, ponownej korekcie, itd. Jeszcze
nigdy nie musiałem poświęcić tyle czasu na budowę kół. Taka jest cena dążenia
do perfekcji. Zastanawiam się, jak to możliwe, że usługa zaplecenia koła jest
wyceniana na 30-50 złotych? Czyżby mechanicy mieli aż takie doświadczenie, że w
godzinę potrafią zapleść koło, wycentrować je z dokładnością do ułamka
milimetra, zbalansować naciąg szprych, rozprężyć je, dokonać korekty? Obawiam
się, że stawiając jakość na pierwszym miejscu, nie jest to możliwe. I dlatego
właśnie robię sam i nie daję zarobić nikomu w myśl zasady: „chcesz mieć
zrobione dobrze – zrób sam”.
A więc na przejażdżkę wyjechałem dopiero popołudniu, na ponad
godzinę przed zachodem słońca. Było prawie bezwietrznie i przede wszystkim
ciepło. Po raz pierwszy od kilku miesięcy musiałem często sięgać po bidon, aby
uzupełnić braki życiodajnego płynu. Jechałem na zachód w stronę Tyńca. Mogłem
obserwować powolny ruch naszej gwiazdy w stronę horyzontu. W Tyńcu zawróciłem,
dotarłem do ulicy Kolnej i przejechałem na drugi brzeg Wisły. Na Salwatorze
zatrzymałem się, aby uwiecznić ostatnie chwile dnia.
Zmierzch nastroił mnie refleksyjnie. Kojarzy się
przecież z końcem czegoś, na przykład z końcem pewnego etapu w życiu, czy z
końcem pewnej epoki. To blog rowerowy, ale rowerzysta nie żyje w całkowitym
oderwaniu od rzeczywistości i wbrew złośliwym opiniom, oprócz pedałów dostrzega
także świat wokół siebie. A ten świat kolejny raz w swojej historii zdaje się
stać na progu dramatu. Towarzysz Putin – spadkobierca największych morderców w
historii ludzkości, władca Imperium Zła, car naszych czasów – grozi, straszy,
żąda. Być może rozpęta kolejną wojnę przeciwko narodowi, który pragnie uwolnić
się od zła o imieniu Rosja. Przesadzam? Bynajmniej. Przypominam, że w 1939 roku
też nikt nie wierzył w wojnę. Przypominam, że w tym samym roku poświęcono
wolność Czechosłowacji, licząc, iż w ten sposób powstrzyma się Hitlera.
Historia lubi się powtarzać. Jeśli teraz świat pozwoli oddać Krym, to następna
będzie Ukraina, a potem… Jakie państwo graniczy z Ukrainą na zachodzie? Wierzę,
że ta wizja nigdy się nie ziści, ale jednocześnie dostrzegam, że zło, które
narodziło się po Rewolucji Październikowej, zło, które pociągnęło za sobą
śmierć milionów ludzi, nie umarło wraz ze śmiercią Związku Sowieckiego. Czy to
się kiedyś zmieni?
Zmierzch...