Po prostu zawsze…
Święto Objawienia Pańskiego, czyli tradycyjne święto Trzech Króli
w pięknej, słonecznej i bezchmurnej oprawie. Grzechem byłoby nie wybrać się na
przejażdżkę. Wyszedłem z domu tuż po jedenastej i na początku skierowałem się
do Nowej Huty. Ostatnio jakoś rzadko tam bywam, a kiedyś był to bardzo
popularny kierunek moich eskapad. Dojechałem do Osiedla Piastów, a stamtąd
ulicą Powstańców dotarłem do Alei 29 Listopada. Nie uśmiechało mi się jechać
jedną z głównych arterii komunikacyjnych Krakowa, więc czym prędzej skręciłem w
ulicę Nad Strugą i skierowałem się w stronę Witkowic i dalej do Zielonek. Na
tym odcinku musiałem pokonać stosunkowo długi podjazd, co bardzo przydało się
moim mięśniom, bo w zimie podświadomie wybieram nieco łatwiejsze trasy.
Dojechawszy do drogi na Bibice i skręciwszy w stronę centrum Zielonek czekała
mnie nagroda w postaci szybkiego zjazdu. Jechałem nadal na zachód i po
pokonaniu kolejnego podjazdu znalazłem się na rogatkach Krakowa. Ulicą Łokietka
dotarłem w bardziej cywilizowane okolice, potem dojechałem do Wrocławskiej,
przejechałem przez centrum miasta i znalazłem się na Wisłą w okolicach Galerii
Kazimierz. Później była już rutyna, czyli powrót do domu przez Rybitwy.
Można powiedzieć, że to typowa wycieczka, pozbawiona emocji i
szczególnych doznań. Ot po prostu jedna z ponad pół tysiąca przejażdżek. Ale…
Włączyłem TVN24, a tam kolejna tragedia spowodowana przez pijanego człowieka.
Chcąc nie chcąc, pomyślałem sobie, że przecież podczas każdej przejażdżki
poruszam się po drodze i jestem wyprzedzany przynajmniej przez kilkanaście,
kilkadziesiąt, a czasem przez kilkaset samochodów. Ile razy podczas tych 527
wycieczek byłem wyprzedzany przez pijanego kierowcę? Ile razy miałem szczęście
i nie pojawiłem się w niewłaściwym miejscu i czasie?
Święto Objawienia Pańskiego. Oby Bóg był ze mną i z Wami na każdej
trasie, na każdym podjeździe, na każdym zjeździe, w każdą pogodę, o każdej
porze. Po prostu zawsze…