Pamięć
Co prawda to dopiero jutro w Kościele Katolickim wspominamy zmarłych, którzy nie osiągnęli statusu „świętych”, ale zgodnie z tradycją, to dzisiaj jest ten dzień, gdy zatrzymujemy na chwilę pęd życia i wspominamy naszych bliskich. Dzisiaj wypada być śmiertelnie poważnym, żeby nie powiedzieć smutnym, a przecież podobno wierzymy (przynajmniej większość z nas wierzy), że tam po drugiej stronie życia czeka na nas coś lepszego. A może ta nostalgia wynika z żalu, że już nie siądziemy razem przy jednym stole, nie spojrzymy w oczy, nie dotkniemy, nie usłyszymy już więcej tego głosu, tych słów, tego śmiechu…
Jadąc dzisiaj po krakowskich ulicach, myślałem właśnie o tym. Żałowałem, że nie wykorzystałem kiedyś tego czasu, w którym mogłem zapytać ojca o tak wiele spraw, ale tego nie uczyniłem. Teraz, gdy pochłonięty rowerową pasją odwiedzam miejsca dla niego tak ważne, żałuję, że nie wiem o nich więcej, niż mógłbym wiedzieć, gdybym kiedyś lepiej słuchał, gdybym kiedyś więcej słuchał, gdybym kiedyś chciał słuchać.
Myślałem długo, o czym mógłbym dzisiaj napisać, ale czułem pustkę. To dziwne, bo gdy jechałem, to myśli jakoś same przebiegały przez mą głowę. Na szczęście w necie znalazłem wiersz mojej „facebookowej” znajomej, który prezentują poniżej, a sam udaję się na spoczynek, bo nie skorzystałem z dobrodziejstw długiego weekendu i jutro idę do pracy w myśl słów Adama Asnyka „trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe”.
Listopadowe Zadumanie
/Małgorzata Zmarlak/
Jeszcze powrócisz pod powiekę
Łzą zatrzymaną na jej skraju
Kiedy znajomym ci imieniem
Lecz już nie ciebie zawołają
Może pobiegnie ktoś ulicą
Za kimś kto cień podobny rzuca
A świat wyruszy znów donikąd
Zadyszką taktowaną w płucach
I tylko motyl gdzieś przeleci
Biedronka spocznie na fortepianie
Wiatr trzaśnie lustrem podczas zamieci
Popiół czy diament co z nas zostanie?