Skrawki nocy
Dzisiaj wyjechałem na trasę grubo po zmierzchu. Późny piątkowy wieczór przywitał mnie ostatnimi chwilami ciepła. Potem, z minuty na minutę robiło się coraz chłodniej. Mam stosunkowo mocne światło z przodu, ale nie aż tak mocne, aby zapuścić się na ciemne podmiejskie szlaki. Moja jazda ograniczyła się zatem do przemieszczania miejskich dróg i obserwowania, jak Królewskie Miasto nie zasypia w tę piątkową noc. Najlepiej było to widać po obu stronach Kładki Bernatka, na Kazimierzu i w Podgórzu, które od pewnego czasu przeżywa swoisty renesans. I pomyśleć, że kiedyś byli tacy, którzy protestowali przeciwko budowie kładki. Jeździłem też po mniej zaludnionych okolicach, gdzie nieliczni przechodnie szybko zmierzali w stronę swych domów, aby odpocząć po męczącym tygodniu. W końcu i ja tak uczyniłem. Obłoczki pary z wydychanego powietrza były już bardzo gęste, gdy nieco zmarznięty dotarłem do domu. I jeszcze tylko gorąca herbata, a potem spokojny sen…
UFO? Nie, to wiadukt nad Rondem Ofiar Katynia
Knajpa na wodzie
Kładka Bernatka