Terapia
Dzisiaj przez cały dzień było mi zimno, co teoretycznie zwiastowało nadchodzące przeziębienie. Popołudniu delikatnie zaczęło mnie boleć gardło, więc wracając z pracy do domu byłem pewien, że dzisiejsze popołudnie spędzę leniwie przez telewizorem. Pogoda była na tyle nieciekawa, że pewnie nie żałowałbym swojej decyzji, gdybym tylko… ją podjął. Ale nic z tego! Cykloza po raz kolejny okazała się silniejsza. To nic, że za oknem widziałem padający śnieg, że wierzchołki drzew składały pokłon miotane od czasu do porywami wiatru. Łyknąłem aspirynę i tuż przed siedemnastą wpiąłem buty w pedały i zniknąłem w ciemnościach zapadającego wieczoru.
Dzisiaj pojawiłem się w Łęgu, odwiedziłem Nową Hutę, a potem pojechałem do centrum Krakowa. Temperatura cały czas utrzymywała się w granicach 2° C, od czasu do czasu sypał drobny śnieg, a wiatr, który na początku sprawiał trochę kłopotów, osłabł. Jechałem więc sobie spokojnie i cieszyłem się, że wyszedłem z domu, tym bardziej, że z każdym przejechanym kilometrem czułem się coraz lepiej. Leczenie przeziębienia przez ruch? Czyżbym odkrył nowy rodzaj terapii?
Mimo wszystko po powrocie do domu zrobiłem sobie gorącą herbatę z cytryną.
Rondo Grzegórzeckie i samochodowe duchy