Sobotnie pedałowanie
Cztery dni minęły od ostatniej przejażdżki i zacząłem powoli odczuwać głód jazdy. Na szczęście po trzech pochmurnych dniach nad Krakowem pojawiło się słońce i błękitne niebo. Takiego daru losu nie mogłem nie wykorzystać i zaraz po obiedzie wskoczyłem na rower. Wiatr był dosyć mocny, ale bywało gorzej. Jeździłem głównie po mieście, potem pojechałem w stronę Piekar i przy Stopniu Wodnym Kościuszko przejechałem na drugi brzeg Wisły. Kolejna część trasy była już standardowa. Zmrok oczywiście zapadł bardzo szybko. Tak będzie jeszcze przez dwanaście dni, aż do 22 grudnia. Potem bardzo powoli, acz systematycznie będzie przybywać dnia.
Kładka przy Stopniu Wodnym Kościuszko