Mokro
Po raz pierwszy od wielu dni spadł dzisiaj deszcz. Nie był obfity, ale z racji niskiej temperatury, ulice pozostały mokre do samego wieczora. Wczesnym popołudniem założyłem błotniki i wybrałem się na przejażdżkę.
Jeździłem wyłącznie po Krakowie. Już po kilkunastu minutach po wyjściu z domu zapadł zmierzch. Wraz z nim obniżyła się temperatura, a mokre ulice stały się śliskie. Był spory ruch. Zgodnie z zasadami współczesnego świata mamy już okres przedświąteczny, więc na parkingach przy centrach handlowych było więcej samochodów niż zwykle. Ja jednak szybko opuściłem te najbardziej „cywilizowane” okolice, aby zaznać trochę ciszy i spokoju.
Gdy byłem już całkiem blisko domu, niewiele brakowało, abym przeprowadził doświadczenie z zakresu prawa powszechnego ciążenia. Przejeżdżałem przez niewielki mostek i nagle poczułem, że koła tracą przyczepność. Drogę pokrywała cienka i praktycznie niewidoczna warstwa lodu. Na szczęście był to bardzo krótki odcinek i „gleby” nie zaliczyłem.