Cisza jak ta
Jakąś straszną pustkę mam w głowie. Wróciłem z przejażdżki, odpaliłem Worda, no i chciałem coś napisać. A tu nic. Cicho, spokojnie, żadnego natchnienia. To dziwne, bo gadułą jestem okropnym i gdy w pracy podłapię jakiś ciekawy temat, to gadam i gadam, nakręcam się i gadam coraz więcej. A że pracuję z ludźmi o specyficznym postrzeganiu rzeczywistości, bywa, że nasze dyskusje stają się pasjonujące. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że nie przeszkadza nam to w pracy i plan zawsze jest wykonany w terminie.
Niestety wieczorem wena mnie opuściła, pozostawiając czyste i puste komnaty mojej wyobraźni. Czasem wokół mnie zapada cisza, czasem ja sam jej potrzebuję…
Sza, cicho sza czas na ciszę,
Już oddech jej coraz bliżej,
Tego naprawdę Ci brak,
Ona jedna prawdziwy ma smak,
Cisza jak ta.
Sza, cicho sza, zbliż się do niej,
Drga, ledwie drga, blady płomień,
Podejdź i zanurz się w nią,
Kryształową i czystą jej toń,
Zanurz do dna.