Modraszek i pokrzywy
Bezchmurne, cudownie błękitne niebo miałem nad sobą, gdy popołudniem wybierałem się na krótką przejażdżkę. W słońcu było ciepło, ale wystarczyło wjechać do cienia, aby poczuć, że czas chłodów jest już bliski. Pomimo, że cała trasa była w granicach miasta, to jednak znalazły się dwa jej fragmenty, które wiodły wąskimi ścieżkami wśród drzew lub krzaków.
Pierwszy z nich to rejon Rżąki, gdzie jest jeszcze spory obszar dzikiej zieleni, w którym są takie miejsca, skąd nie widać żadnych obiektów współczesnej cywilizacji. Niestety tereny te należą do Uniwersytetu Jagiellońskiego, który, wedle zasłyszanych onegdaj informacji, zamierza przenieść tam wszystkie kliniki z ulicy Kopernika. Cała nadzieja więc w Modraszku, który już „uratował” Zakrzówek, a teraz dzielnie broni Podgórek Tynieckich przed spopielarnią zwłok. Daj Boże, co by przyfrunął na Rżąkę.
Drugi z odwiedzonych dziś „dzikich” obszarów na terenie miasta, to okolice ulicy Podmokłej. Znajduje się tam coś w rodzaju płaskowyżu porośniętego bujną roślinnością. Niedaleko budowane jest Centrum Jana Pawła II. Poruszałem się tam po ledwie widocznej ścieżce wśród wysokich krzaków. W pewnym momencie zauważyłem, że niektóre z nich przypominają pokrzywy, a gdy byłem już całkiem blisko, okazało się, że faktycznie nimi są. No i wjechałem. Teraz swędzą mnie obie łydki, ale nie narzekam.
Pozostała część przejażdżki wiodła już wyłącznie krakowskimi ulicami pełnymi turystów i spacerowiczów, którzy korzystali z pięknego ostatniego wrześniowego weekendu.
Widok na Salwator z Mostu Zwierzynieckiego