Bez zadyszki
Weekend spędziłem, nie powiem, wielce romantycznie do tego stopnia, że nawet niespecjalnie tęskniłem za rowerem. Łącząc przyjemne z pożytecznym, poza atrakcjami dla ducha i ciała, zwyczajnie odpocząłem. Odpoczynek ten zaprocentował dzisiaj. Tylko w jednym miejscu użyłem najmniejszej tarczy i wyłącznie dlatego, że podjazdy po kamienistej polnej ścieżce był wyjątkowo uciążliwy. Poza tym, niezależnie od rodzaju nawierzchni i nachylenia, nie musiałem korzystać z „młynka”, bo wypoczęte mięśnie dawały wystarczającą moc. Jechałem więc sobie spokojnie, ciesząc się jak zwykle tym, co mnie otacza, a dzisiaj między innymi odwiedziłem Piekary, Liszki, Cholerzyn, Morawicę, Aleksandrowice oraz Balice. Pozostała część trasy mieściła się w granicach administracyjnych Krakowa.