Wieczorem
Pierwszy dzień po krótkim zaległym urlopie oznaczał konieczność aklimatyzacji i powrót do standardowego układu dnia, czyli praca przed południem, rower popołudniu. Dzisiaj nie miałem zbyt wiele czasu, lecz wieczorem wyrwałem się na dwie godziny z domu, aby trochę rozruszać mięśnie.
Wycieczkę rozpocząłem od Rybitw, potem pojechałem w kierunku ulicy Lipskiej i Myśliwskiej. Przejechałem przez Koszykarską, Nowohucką i skręciłem w stronę elektrociepłowni w Łęgu. Jadąc wzdłuż Wisły dotarłem do Mogiły i Nowej Huty. Przejechałem obok kombinatu a potem bocznymi drogami dotarłem w okolice Cmentarza Grębałowskiego. Odwiedziłem Wzgórza Krzesławickie, osiedle Piastów a potem ulicą Powstańców dojechałem do Majora. Rondo Barei, Rondo Polsadu, Pilotów i przeskok na Rakowicką. Potem było już prosto. Dojechałem do Ronda Mogilskiego, przejechałem Kopernika, Westerplatte, Św. Gertrudy, Bernardyńską i znalazłem się na Bulwarach Wiślanych. Kładka Bernatka zaprowadziła mnie na drugi brzeg Wisły, czyli na Podgórze. Stamtąd standardową, najkrótszą drogą wróciłem do domu.
Dzień łagodnie przechodzi w noc, okrywając świat oceanem czerwieni...