Szarodzień
Do końca kalendarzowej zimy pozostał miesiąc. Wokoło króluje szarość, brud i nieład. Wypłowiała trawa, nagie drzewa i krzewy, piach zalegający na chodnikach i ścieżkach rowerowych, dziury na drogach. O ile trudno mieć pretensje do natury, że pozbawiła drzewa liści, to jeśli chodzi o kwestie porządku mam wrażenie, iż odpowiednie służby mają je głęboko w swoich czterech literach, mocno przyklejonych do wygodnych samorządowych stołków. Jak widać, niedawna kampania wyborcza tak mocno dała się we znaki, że trudno teraz ruszyć otłuszczone organizmy zza biurek i zobaczyć jak wygląda miasto. Oczywiście na wszystko mają wytłumaczenie. Po co sprzątać, skoro zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa? Po co wydawać samorządowe pieniądze? Przecież ledwie ich starczyło na odśnieżanie miasta po obfitych opadach śniegu, które to – jak każde dziecko wie – są w zimie czymś absolutnie niezwykłym i niespodziewanym. A przecież czyste ulice i zamiecione chodniki powinny być wizytówką tego pięknego miasta, które szczyci się swoją historią i chwali liczbą turystów. Czyż to nie przypadkiem turystyce zawdzięcza Kraków pokaźne wpływy do kasy miasta?
Takie właśnie przemyślenia miałem dzisiaj, gdy kolejny raz przemierzałem krakowskie ulice, ścieżki rowerowe, chodniki. Jazda tymi ostatnimi nie należy do przyjemności. Piasek leżący na nich sprawia, że pokonywanie zakrętów daje niezapomniane wrażenia, porównywalne zapewne z tym, czym zajmuje się Tomasz Gollob.
Mimo tych wszystkich uwag i wszechobecnego w przyrodzie stanu zawieszenia, jak zwykle byłem zadowolony i odprężony, gdy po dwóch godzinach wróciłem do domu. Nie ma to, jak dobrze i zdrowo zacząć weekend. Czego sobie i Wam życzę...
(Kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła)
(Ulica Kanonicza)
(Ulica Kanonicza)