Trening – HIIT
Ostatni dzień stycznia. Przedziwny był to miesiąc, bo ani razu nie
jechałem na rowerze, ale używałem trenażera przez 29 z 31 dni. Ortodoksi
powiedzą, że to profanacja, ale prawdę mówiąc, nic mnie to nie obchodzi. Po raz
pierwszy od chwili, gdy złapałem „cyklozę”, zamierzam solidnie przepracować
zimę i na wiosnę przekonać się, czy kilka miesięcy wyrzeczeń przyniosło
wymierne efekty w postaci lepszej kondycji. Póki co, są już pierwsze pozytywne
skutki uboczne. W półtora miesiąca schudłem 6 kilogramów, co za jakiś czas
zaprocentuje na podjazdach. Głównym „winowajcą” jest metabolizm, który gwałtownie
przyspieszył w rytm treningów interwałowych.
Dzisiaj
też były interwały. Krótkie, acz intensywne. 150% FTP przez 45 sekund, krótki
odpoczynek i to wszystko razy 10. A
skoro piszę te słowa, to znaczy, że do końca dotrwałem w całkiem niezłym
stanie.