Trening – The McCarthy Special
Nie miało być lekko, ale zakładałem, że w miarę spokojnie sobie
poradzę. 10 minut rozgrzewki, a potem 3 minuty 100%, 3 minuty 112% i 3 minuty
125% FTP. Następnie 9 minut luzu i powtórka z rozrywki. Znów 9 minut odpoczynku
i jeszcze jedno powtórzenie. No i… nie udało się. Pierwszy segment zaliczyłem,
w drugim przebrnąłem przez 100% i 112% FTP, by poddać się po około minucie przy
125% FTP. W trzecim powtórzeniu było jeszcze gorzej – odpadłem po minucie przy
110% FTP. Na pociechę pozostaje fakt, że poprawiłem swoją 5-cio minutową moc.