Przedzieranie się
Dzisiaj połączyłem dwa rowerowe tła, czyli miejskie i
podmiejskie. Najpierw przedarłem się przez miasto w stronę Balic. Przedarłem to
dobre słowo. Sądzę, że gdybym szedł piechotą, trwałoby to niewiele dłużej. No,
ale w końcu udało się. Z Balic pojechałem do Morawicy, z Morawicy do Liszek, a
z Liszek do Piekar. Tam nad Wisłą jest miejsce, z którego najlepiej widać
tynieckie opactwo. Zrobiłem więc okolicznościowe zdjęcie i jadąc wzdłuż Wisły,
dotarłem do centrum Krakowa, aby przedrzeć się – tym razem do domu.
Opactwo Benedyktynów w Tyńcu