Interwały
Kolejna przerwa. Tak, ten rok jest już spisany na straty.
Oczywiście z rowerowego punktu widzenia. Jeśli nastąpi jakiś przełom, to
jeszcze nie teraz. Dzisiaj jednak spróbowałem przerwać tę monotonię i
wyskoczyłem na przejażdżkę. Dotarłem do Niepołomic, a potem zawróciłem do
Krakowa, przejechałem przez centrum miasta i dość zmęczony wróciłem do domu.
Zmęczony z dwóch powodów. Pierwszy jest oczywisty – mało wyjazdów rowerowych
przełożyło się na gorszą formę i więcej zbędnych kilogramów. Drugi powód nazywa
się interwały – zmuszałem mój organizm do okresowego intensywnego wysiłku, więc
ostatnie kilometry były już przejechane w dość relaksacyjnym tempie.
Niebo nade mną.