Już wkrótce
Jeszcze jedna miejska przejażdżka. Dokoła odcienie szarości, z rzadka rozpraszane promieniami słońca, nieśmiało zaglądającego spoza gęstych chmur. Ciepło, więc kominiarka mogła zostać w domu i nic nie zakłócało przepływu „powietrza” do płuc. Cudzysłowy są tu obowiązkowe, bo zawartość powietrza w krakowskim powietrzu o tej porze roku z pewnością nie wynosi 100%. Dzisiaj być może było lepiej, bo wiatr poczynał sobie śmiało, o czym świadczyły niemalże poziome wyziewy kominów. Mam nadzieję, że to już ostatnie dni najbardziej bezsensownej pory roku (niech narciarze mi wybaczą). Już wkrótce ucieknę w soczystą zieleń mojej Małopolski...