Odcienie szarości
Przypadki chodzą po ludziach i jęczmień na oku sprawił, że 50% aparatu wzroku nie nadawało się do skutecznego użytku. Jak by na to – nomen omen – nie spojrzeć, sprawne oczy są niezbędnym warunkiem bezpiecznej jazdy na rowerze, więc na kolejną przejażdżkę musiałem czekać aż do dzisiaj. Głód jazdy sprawił, że w ogóle nie przejąłem się tym, co było po drugiej stronie okna. A tam królowała mgła, mżawka, wilgoć, mokry asfalt i wszelkie inne rowerowe plagi. Jeździłem głównie po mieście, które w takiej aurze straciło wszystkie swoje kolory. Scenografię stanowiły mokre odcienie szarości i ostatnie pożółkłe liście pod kołami roweru.
Wawel jesienny