Tuż przed zachodem
Dzisiaj byłem w pracy tylko duchem, a ciało zostało w domu, czyli skorzystałem z dobrodziejstwa pracy zdalnej. A to oznaczało, że kilkanaście minut po zakończeniu kodowania jednych z ostatnich poprawek w najnowszej wersji systemu uplook, byłem gotowy do popołudniowej, rowerowej -przejażdżki. Cóż jednak daje pośpiech, jeśli słońce zachodzi o 15:54? Raptem kilka minut jazdy przed zmierzchem.
Późna jesień i zima to okres rutynowej jazdy. Po zmroku nie ma dobrego klimatu do odkrywania nowych tras. Trudno dostrzec piękne plenery, a wzrok trzeba raczej skupić na wykrywaniu dziur na drodze, aby przejażdżka nie zakończyła się bliskim spotkaniem trzeciego stopnia z gruntem, lub co gorsza z samochodem. A gdy spadnie śnieg, to do całego kalejdoskopu atrakcji, dochodzi jeszcze sztuka utrzymania równowagi na śliskim podłożu.
Jak już wspomniałem, dzisiejsza przejażdżka rozpoczęła się tuż przed zachodem słońca. Trafiłem akurat na popołudniowe godziny szczytu, co jest o tyle istotne, że zarażony wirusem szosowym, od dłuższego czasu wybieram głównie asfaltowe trasy. Profil był zróżnicowany. Dawno nie podawałem dokładnego opisu trasy, więc teraz zrobię wyjątek. Wielicka, Kosocicka, Hallera, Żelazowskiego, Gruszczyńskiego, Kuryłowicza, Sawiczewskich, Myślenicka, Merkuriusza Polskiego, Kąpielowa, Forteczna, Krygowskiego, Korpala, Komuny Paryskiej, Zawiła, Babińskiego, Bunscha, Bobrzyńskiego, Grota-Roweckiego, Norymberska, Tyniecka, Most Zwierzyniecki, Wały Wiślane wzdłuż Księcia Józefa, Księcia Józefa, Jodłowa, Starowolska, 28 lipca 1943, Królowej Jadwigi, Księcia Józefa, ścieżka rowerowa wzdłuż Wisły, Most Ofiar Dąbia, Stoczniowców, Saska, Przewóz, Myśliwska, Golikówka, Rybitwy, Szparagowa, Półłanki, Rączna, Łutnia, Brzegi, Kokotów, Kokotowska, Sucharskiego, Jędrzejczyka, Weigla, Drożdżowa, Bogucicka, Ślósarczyka, Wielicka.
Do domu wróciłem po ponad dwóch godzinach pedałowania. Cisza. Moja ukochana wraca dopiero jutro. Otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem złocisty napój. To pozwala wyciszyć tęsknotę…