Odskocznia
Dobrze, że popołudniu wybrałem się na przejażdżkę. W innym przypadku rzucałbym od czasu do czasu okiem na aktualny kurs franka szwajcarskiego, co zapewne skutkowałoby wzrostem ciśnienia. Zamiast tego, wybrałem więc spokojną wycieczkę po Krakowie i okolicach. Temperatura była idealna, a jedyne, co mogło sprawiać pewien problem, to dosyć mocny zachodni wiatr. Jeśli jednak mniej więcej połowa drogi wiodła właśnie na zachód, to logicznym jest, że druga połowa wieść musiała w kierunku przeciwnym, a więc z wiatrem, który wtedy stał się moim sprzymierzeńcem.
Prawdę mówiąc podczas jazdy zastanawiałem się trochę nad współczesną… cywilizacją. Być może mądrze to zabrzmiało, ale bynajmniej nie zamierzam bawić się w filozofa, czy moralizatora. Analizując jednak wydarzenia ostatnich lat oraz ostatnich dni, doszedłem do wniosku, że kto wie, czy przypadkiem nie jestem świadkiem jej upadku. Cywilizacja, której jedynym celem jest dążenie do dobrobytu, stawiająca materię na pierwszym miejscu, zbudowana na kruchej ekonomii zadłużenia i drukowania prawnych środków płatniczych, mających jedynie umowną wartość, wcześniej czy później musi upaść. Czy dzieje się to właśnie teraz? A płonący Londyn? Ostatni raz palił się podczas nalotów Luftwaffe. Łatwo zrzucić odpowiedzialność na chuliganów, uliczne gangi, itp. Ale czy to aby nie są właśnie twory naszej wysoko rozwiniętej cywilizacji, w której rodzice nie mają czasu porozmawiać z dziećmi, bo przecież muszą zarabiać pieniądze, których wartość może niedługo być równa wartości papieru, na którym zostały wydrukowane?
Nie miało być tak poważnie, ale tak wyszło. Mimo wszystko dobrze, że mam odskocznię w inny świat, widziany z perspektywy rowerowego siodełka. Jeśli mijam uśmiechniętych rowerzystów, jeśli wzajemnie się pozdrawiamy, a czasem nawet zamienimy parę słów na postoju, to jest nadzieja, że uda nam się ten świat zmienić.
I tego się trzymajmy…
Renesans romantycznego oświecenia