Dzień, w którym zginął Prezydent
To miał być zupełnie inny dzień. Planowałem dłuższą wyprawę, miałem gotową trasę zapisaną w GPS. Nawet zapowiadane deszcze ani resztki przeziębienia nie były w stanie mnie powstrzymać. Wstałem więc rano, zjadłem śniadanko, zacząłem się przygotowywać do wyprawy i... włączyłem TVN24...
Pomyślałem, że to okrutny żart lub koszmarny sen. Taki dramat w takim miejscu? Trudno było w to uwierzyć, jeszcze trudniej pojąć a co dopiero zrozumieć... Nagle bez znaczenia stał się fakt, że nie zgadzałem się z takimi czy innymi poglądami. Przecież zginęli ludzie, których znał każdy z nas, ludzie o wyrazistych poglądach, ludzie, którzy w większym lub mniejszym stopniu żyli dla Polski.
Zabrzmiało to pewnie strasznie patetycznie, ale tak właśnie się czułem i tak czuło się wielu z nas, o czym przekonałem się, gdy wieczorem przejeżdżałem obok Wawelu. Nie dla wszystkich starczyło miejsca w Katedrze, więc gromadzili się wokół rozstawionych telebimów.